wtorek, 19 czerwca 2012

"Czarny piątek"

Nazwisko Alex Kava dotychczas kojarzyłam tylko z księgarskich półek, nie wiedziałam ani kto to, ani o czym pisze.Teraz już wiem :) przeczytałam "Czarny piątek" bodajże 7 książkę serii, której bohaterką jest agentka FBI Maggie O'Dell. Nie miałam problemu w zorientowaniu się w fabule, ale myślę, że jednak lepiej by było, gdybym zaczęła od pierwszej książki autorki i ze względu na liczne odniesienia do wydarzeń z przeszłości, czytała po kolei.

Dzień po Święcie Dziękczynienia w największym centrum handlowym w Ameryce dochodzi do ataku terrorystycznego, w którym giną setki osób. Żadna organizacja nie przyznaje się do jego zorganizowania, a agentka FBI Maggie O'Dell staje przed trudnym zadaniem stworzenia profilu sprawcy i ustalenia kto stoi za tą wstrząsającą tragedią. Jedynymi dowodami mogącymi pomóc rozwiązać zagadkę są średniej jakości nagrania z monitoringu.
Patrząc obiektywnie, zadanie jest niewykonalne, o czym doskonale zdaje sobie sprawę nowy przełożony Maggie, ona jednak, jak przystało na profesjonalistkę, z wielkim zaangażowaniem przegląda nagrania i próbuje odnaleźć jakiekolwiek wskazówki. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, iż media stawiają jako podejrzanego przyrodniego brata agentki. Dzięki informacjom przekazanym przez tajemniczego mężczyznę, akcja nabiera tempa, Maggie odkrywa, że najgorsze dopiero ma nadejść, zostało niewiele czasu, by zapobiec kolejnej tragedii.

Muszę przyznać, że była to ciekawa i wciągająca lektura, ale mam nieodparte wrażenie, że "Czarny piątek" nie jest najlepszą książką Alex Kavy. No cóż, pozostaje mi tylko to sprawdzić :)

niedziela, 3 czerwca 2012

że niby w pościeli

Janusz Leon Wiśniewski. Jedni go kochają, inni nienawidzą. I nie mam pojęcia których jest więcej i gdzie ja w tym wszystkim jestem. Kiedyś zaczytywałam się w jego książkach, zachwycałam, wzruszałam i przeżywałam, a teraz? No cóż, teraz już nie jestem spragnioną miłości licealistką.

"Łóżko" to zbiór siedmiu opowiadań, opublikowanych już wcześniej (jakżeby inaczej) a to w gazecie, a to w jakiejś innej książce, więc niczego nowego nie można się spodziewać.
Niczego nowego nie radzę również oczekiwać od treści opowiadań. Pan Wiśniewski już na samym początku swojej twórczości obrał sobie tematy nieszczęśliwej miłości, zdrady, depresji, bólu, cierpienia, choroby, etc., trzyma się ich ślepo i uparcie. Schematy, schematy, schematy. Kobieta u Pana Wiśniewskiego jest młoda, piękna, ambitna i wykształcona. Zakochuje się w nieodpowiednim mężczyźnie, po to, by liżąc rany po nieudanym związku, poznać mężczyznę idealnego. To tak w dużym skrócie, po drodze jest jeszcze euforia, wyuzdany seks, plany na przyszłość, rozczarowanie, rozstanie, depresja.

Z okładki dowiedziałam się, że każdy odnajdzie w bohaterach cząstkę siebie. No cóż, jednak nie każdy. Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem kobiet, które romansują z żonatymi mężczyznami i naiwnie wierzą, że taki układ ma przyszłość. Nigdy nie zaufałabym "na dzień dobry" mężczyźnie poznanemu na drugim końcu świata, nawet gdyby wydawał mi się chodzącym ideałem. Nie przyszłoby mi do głowy "pchać" w ramiona wyuzdanej przyjaciółce mojego narzeczonego. Nie, nie odnajduję w bohaterkach nawet odrobiny siebie.

Mówią, że siłą Janusza Wiśniewskiego jest jego wyjątkowe zrozumienie kobiet i umiejętność oddania ich emocji. Swego czasu też tak myślałam, ale z czasem to się zmieniło. Teraz irytuje mnie bijące z każdej zadrukowanej strony przekonanie autora, że wie o kobietach wszystko. Może i wie wszystko, ale nie o WSZYSTKICH. Bo czy wszystkie jesteśmy takie naiwne? Czy wszystkie tak ochoczo przyjmujemy ledwo poznanych mężczyzn do swojej pościeli? Czy wszystkie tak chętnie rozkładamy nogi przed żonatymi, dużo starszymi od siebie facetami? Uważam, że Wiśniewski pokazuje tylko jedną stronę medalu. No cóż, może miał do czynienia tylko z takimi kobietami, jakie czyni bohaterkami swych opowiadań.

Nie twierdzę, że tych opowiadań nie da się czytać. Wiśniewski potrafi zainteresować, często przykuwa uwagę ciekawym cytatem, wspaniale dobiera słowa, używa interesujących metafor, ale ja już jestem zmęczona schematami. Autor cały czas pisze tak samo, niczym nie zaskakuje.
 
Tak jak już wspominałam, naprawdę lubiłam twórczość Janusza Wiśniewskiego, czułam to, a po lekturze "Łóżka" jestem rozczarowana i znudzona. Nie pozostaje mi nic innego, jak znowu dać sobie spokój na jakiś czas z książkami autora i po cichu liczyć, że może kiedyś mnie zaskoczy.






sobota, 2 czerwca 2012

Będzie to blog przede wszystkim o książkach. Liczę na to, że pomoże mi opanować chaos myśli nieustannie nimi wywoływany. Poza tym... moje własne miejsce w wielkiej cyberprzestrzeni.