niedziela, 1 lipca 2012

"Prawie w domu" Pam Jenoff

Nie da się uciec przed przeszłością. Bohaterce książki "Prawie w domu" pozornie udawało się to przez 10 lat, ale przeszłość sama się upomniała i okazała się jeszcze bardziej bolesna niż początkowo się wydawało.
Jordan Weiss jest pracownikiem amerykańskiej dyplomacji, wykonuje niebezpieczne misje w różnych częściach świata przez co wiecznie żyje na walizkach. W związku z chorobą przyjaciółki prosi przełożonego o przeniesienie do Anglii. Z Anglią wiążą się wspomnienia najpiękniejszych, ale i najgorszych dni jej życia. Opuszczając ten kraj 10 lat wcześniej przysięgła sobie, że już nigdy nie wróci, ale teraz nie może zawieść umierającej Sary, do tej pory to ona była największym oparciem dla Jordie, zawsze była przy niej gdy tego potrzebowała, teraz czas na rewanż. Wyjazd oznacza konieczność rozdrapania jeszcze niezagojonych ran i zmierzenia się z demonami przeszłości.
J
ordan była studentką Cambridge, właśnie tam poznała Sarę i spotkała miłość swojego życia - Jareda. Ale Jared utonął, świat Jordan legł w gruzach, zrozpaczona wróciła do Ameryki.Teraz, po latach niespodziewanie, zaraz po jej przyjeździe do Londynu, odnajduje ją przyjaciel ze studiów Chris, który jest przekonany, że śmierć Jareda nie była wypadkiem, namawia Jordan, by pomogła mu rozwiązać tę tajemnicę i odkryć, co tak naprawdę wydarzyło się 10 lat temu w Cambridge. Początkowo Jordan ma ogromne wątpliwości, nie chce wracać do tej sprawy, zwłaszcza, że stoi przed trudnym zawodowym zadaniem odkrycia kto finansuje albańską mafię, a przełożeni wymagają od niej stuprocentowego zaangażowania, ale ostatecznie potrzeba odkrycia prawdy staje się silniejsza. Z rozwojem wydarzeń okazuje się, że śmierć Jareda i powadzone przez Jordan w ramach zawodowych obowiązków śledztwo coś łączy. No i robi się niebezpiecznie...
Przez pierwsze kilkanaście stron miałam spore wątpliwości czy to książka dla mnie, ciężko mi było wpaść w jej rytm, ale myślę, że to z powodu pierwszoosobowej narracji, do której musiałam się przyzwyczaić. Z każdym rozdziałem moje zainteresowanie rosło i co tu dużo pisać, ta historia naprawdę mnie wciągnęła. Oczywiście próbowałam odkryć kto stoi za śmiercią Jareda, ale sprawa wcale nie jest taka prosta, z każdą nową informacją gubiłam trop, aż w końcu przestałam ufać komukolwiek oprócz Jordan. A zakończenie, no cóż... ciekawe i zaskakujące.