niedziela, 3 czerwca 2012

że niby w pościeli

Janusz Leon Wiśniewski. Jedni go kochają, inni nienawidzą. I nie mam pojęcia których jest więcej i gdzie ja w tym wszystkim jestem. Kiedyś zaczytywałam się w jego książkach, zachwycałam, wzruszałam i przeżywałam, a teraz? No cóż, teraz już nie jestem spragnioną miłości licealistką.

"Łóżko" to zbiór siedmiu opowiadań, opublikowanych już wcześniej (jakżeby inaczej) a to w gazecie, a to w jakiejś innej książce, więc niczego nowego nie można się spodziewać.
Niczego nowego nie radzę również oczekiwać od treści opowiadań. Pan Wiśniewski już na samym początku swojej twórczości obrał sobie tematy nieszczęśliwej miłości, zdrady, depresji, bólu, cierpienia, choroby, etc., trzyma się ich ślepo i uparcie. Schematy, schematy, schematy. Kobieta u Pana Wiśniewskiego jest młoda, piękna, ambitna i wykształcona. Zakochuje się w nieodpowiednim mężczyźnie, po to, by liżąc rany po nieudanym związku, poznać mężczyznę idealnego. To tak w dużym skrócie, po drodze jest jeszcze euforia, wyuzdany seks, plany na przyszłość, rozczarowanie, rozstanie, depresja.

Z okładki dowiedziałam się, że każdy odnajdzie w bohaterach cząstkę siebie. No cóż, jednak nie każdy. Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem kobiet, które romansują z żonatymi mężczyznami i naiwnie wierzą, że taki układ ma przyszłość. Nigdy nie zaufałabym "na dzień dobry" mężczyźnie poznanemu na drugim końcu świata, nawet gdyby wydawał mi się chodzącym ideałem. Nie przyszłoby mi do głowy "pchać" w ramiona wyuzdanej przyjaciółce mojego narzeczonego. Nie, nie odnajduję w bohaterkach nawet odrobiny siebie.

Mówią, że siłą Janusza Wiśniewskiego jest jego wyjątkowe zrozumienie kobiet i umiejętność oddania ich emocji. Swego czasu też tak myślałam, ale z czasem to się zmieniło. Teraz irytuje mnie bijące z każdej zadrukowanej strony przekonanie autora, że wie o kobietach wszystko. Może i wie wszystko, ale nie o WSZYSTKICH. Bo czy wszystkie jesteśmy takie naiwne? Czy wszystkie tak ochoczo przyjmujemy ledwo poznanych mężczyzn do swojej pościeli? Czy wszystkie tak chętnie rozkładamy nogi przed żonatymi, dużo starszymi od siebie facetami? Uważam, że Wiśniewski pokazuje tylko jedną stronę medalu. No cóż, może miał do czynienia tylko z takimi kobietami, jakie czyni bohaterkami swych opowiadań.

Nie twierdzę, że tych opowiadań nie da się czytać. Wiśniewski potrafi zainteresować, często przykuwa uwagę ciekawym cytatem, wspaniale dobiera słowa, używa interesujących metafor, ale ja już jestem zmęczona schematami. Autor cały czas pisze tak samo, niczym nie zaskakuje.
 
Tak jak już wspominałam, naprawdę lubiłam twórczość Janusza Wiśniewskiego, czułam to, a po lekturze "Łóżka" jestem rozczarowana i znudzona. Nie pozostaje mi nic innego, jak znowu dać sobie spokój na jakiś czas z książkami autora i po cichu liczyć, że może kiedyś mnie zaskoczy.






2 komentarze:

  1. Janusz L. Wiśniewski nigdy nie zdobył mojej sympatii, a jego pisanina po prostu mnie irytuje. Także i po "Łóżka" nie sięgnę, zwłaszcza, że tak słabo oceniasz tę pozycję.

    Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie trochę czasu (i książek) minęło zanim JLW zaczął mnie irytować ;) Również pozdrawiam!

      Usuń