piątek, 8 lutego 2013

"Lato pełne sekretów" Maureen Child

 Jestem mało romantycznym stworzeniem, co idzie w parze z moją niechęcią do romansów, ale czasem zdarza mi się zabłądzić w tych rejonach literatury. Ostatnio zbłądziłam i postanowiłam przeczytać pożyczone mi przez kogoś "Lato pełne sekretów" Maureen Child, zbiór, a właściwie zbiorek trzech romantycznych powieści. Okładka książki nie zapowiadała tragedii, nie stanowiła dla mnie ostrzeżenia z czym mam do czynienia. Nie miałam wygórowanych oczekiwań, chciałam się po prostu trochę odmóżdżyć i odprężyć i tak oto poznałam smak taniego romansu. Od razu zaznaczam, że przeczytałam tylko pierwszą "powieść" - "Razem przez życie", a to i tak o jedną za dużo. 

W ogóle nie ma o czym pisać, płytka, nietrzymająca się kupy fabuła, sztuczni bohaterowie, sztuczne emocje, tani melodramat, naiwne problemy, nic tylko strzelić sobie w łeb.
 Z każdą kolejną stroną coraz szerzej otwierałam oczy ze zdumienia, w życiu nie czytałam większych bzdur, ale mimo wszystko brnęłam dalej, a nie powinnam. Przy zdaniu "Serce mu waliło omal nie łamiąc żeber" trzeba było uciekać. Uciekać do krwawego kryminału, dla zachowania równowagi psychicznej i rozładowania morderczych żądz.  Na tym zakończę. 
Przeczytałam pierwszego w swoim życiu harlequina i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że to absolutnie nie dla mnie. Nigdy więcej! Nigdy!


4 komentarze:

  1. Witaj w świecie kiepskich romansów;) A tak poważnie - co kto lubi... W każdym razie też zazwyczaj omijam tego rodzaju książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, co kto lubi, już wiem, że ja nie lubię ;) można od czasu do czasu przeczytać coś lekkiego i romantycznego, ale niech to się kupy trzyma ;)

      Usuń
  2. Nigdy nie sięgam po typowe romanse, lubię czytać o skomplikowanych relacjach międzyludzkich z żywymi bohaterami (akysz przystojni i szarmanccy faceci, akysz naiwne i słodkie kobiety).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię takie książki, im bardziej pokręcone relacje tym lepiej.

      Usuń