środa, 20 marca 2013

"Księżycowa klatka" Linda Holeman


Darya, młoda Afganka, jest przeklęta i uznana za bezużyteczną, gdyż nie może dać dzieci swojemu mężowi. Poniżana przez niego i traktowana z pogardą przez plemienną społeczność postanawia uciec z rodzinnego kraju. Wyrusza w podróż swojego życia, u jej kresu trafia do wiktoriańskiej Anglii. Jaki okaże się XIX-wieczny Londyn dla prostej dziewczyny z dalekiego kraju? Czy równie niebezpieczny jak miejsce, w którym żyła do tej pory?

Dałam się złapać na namowy przyjaciółki i obiecujący opis z okładki i przeczytałam, a raczej zmęczyłam „Księżycową klatkę”. W żadnej mierze nie jestem znawczynią kultury wschodu, wiem o krajach muzułmańskich mniej więcej tyle, co przeciętny człowiek i mam wrażenie, że Holeman wie niewiele więcej ode mnie, a szkoda, bo liczyłam, że mimochodem dowiem się czegoś nowego o życiu muzułmańskiej kobiety i ogólnie o kulturze Wschodu. Niestety sam wątek kulturowy nie odgrywa większego znaczenia w powieści, jest tylko zabiegiem, który ma dodać egzotyki przeciętnemu romansowi. Historia Daryi mogła równie dobrze wydarzyć się w każdym innym miejscu na ziemi, nie byłoby większej różnicy.
To co mi najbardziej przeszkadzało w „Księżycowej klatce” to brak wiarygodności. Nie przekonują mnie pierwszoosobowa narracja, osadzenie akcji w połowie XIX wieku i dziwne zbiegi okoliczności. Nie wierzę w historię Daryi, nie wierzyłam nawet przez chwilę.
Książka jest przegadana i rozwleczona, akcja snuje się leniwie i pomimo ciekawych momentów wszystko się rozmywa i ginie w ogólnej nudzie. Miała być fascynująca egzotyczna podróż,intryga, namiętność, a jest romans i to średni.
Ostatnie około 150 stron przekreśliło z kretesem w moich oczach „Księżycową klatkę”. Trzecia część została napisana tylko po to, by dodać pikanterii całej tej historii i wyszło to naprawdę słabo. Postępowanie głównych bohaterów jest absolutnie nielogiczne, przez co książka traci resztki swojej wiarygodności. Byłoby o wiele lepiej, gdyby opowieść Daryi skończyła się po jej zejściu na londyński ląd.
Może jestem zbyt krytyczna i niesprawiedliwie oceniam „Księżycową klatkę”, ale cóż poradzę, że ta książka naprawdę mi się nie podobała i bardzo się na niej zawiodłam, zwłaszcza, że czytałam o niej dobre opinie. Fikcja literacka, fikcją literacką, ale tak bardzo lubię podczas czytania zastanawiać się i nabierać przekonania, że dana historia wydarzyła się lub mogłaby się wydarzyć w rzeczywistości, że książki w stylu „Księżycowej klatki” rozczarowują mnie na całej linii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz